Piotr Bałtroczyk

Kiedyś dziennikarz Radia Olsztyn i bard studencki, w porywach poeta, teraz właściciel ziemski, gospodarz na wielohektarowym gospodarstwie, na PACE pojawił się jako konferansjer w 1992 roku i został na wiele lat, Jury nadało mu tytuł dożywotniego konferansjera Przeglądu.

Ma gigantyczne poczucie humoru i ogromny luz sceniczny, jako konferansjer bawi się razem z publicznością. Jest niesamowicie energetyczny i skuteczny. Twierdzi, ze jest uniwersalny bo może poprowadzić otwarcie oczyszczalni ścieków, czy spalarni odpadów, z drugiej strony może zapowiadać imprezę literacką i poetycką, kabaretową lub poważną. Zdarza mi się poprowadzić imprezy w teatrze i operze i robi to z upodobaniem. Jego zdaniem podstawowym obowiązkiem konferansjera jest czujność i gotowość psychiczna do znalezienia się w sytuacji awaryjnej. Jest kimś takim kto ewentualnym, powstałym zamieszaniem zarządza. Uważa, że konferansjerki można się nauczyć, to znaczy poznać elementarne zasady, ale do tego niezbędny jest zestaw różnych talentów i umiejętności, które są wrodzone.

Nie podobało mu się, ze musi zapowiadać ludzi, których nie ceni i dlatego zrobił swój własny program, ograniczając na jego rzecz zapowiadanie. Twierdzi, ze ma zawód trochę niepoważny, ale tak naprawdę to sam jest poważnym i trochę melancholijnym  człowiekiem. Wbrew pozorom jest bardzo  liryczny.

Po śmierci ojca napisał tomik wierszy, którym poruszył wiele serc. Teraz już nie pisze, bo nie czuje takiej potrzeby. Potrafi grać na gitarze i śpiewać piękne piosenki, także własne. Jego ulubionymi pisarzami są Josip Brodzki i Ernst Wiechert – o którym pisał pracę magisterską i chciał robić doktorat.

Lubi drogie szybkie samochody, którymi swojego czasu pokonywał w nieprawdopodobnie krótkim czasie znaczne odległości. Jeździ też motocyklami. W ogóle pociąga go luksus, kolekcjonuje także obrazy.

Bardzo ważna jest w jego życiu miłość- gdy uczuciowo jest spełniony we wszystkich dziedzinach życia mu się wiedzie. Olsztyn leży mu na sercu. Tam się urodził i wychował. Przyznaje, że jest lokalnym patriotą i daje temu wyraz w życiu codziennym. Bywa także bardzo krytyczny i potrafi zaprotestować przeciwko absurdom i głupocie.

Mówi o sobie, ze jest alkoholistą, czyli kimś kto pije bo lubi, w odróżnieniu od alkoholika, który musi. Marzy mu się własna whisky. Kilka lat temu kupił ziemie dom w Tuławkach niedaleko Olsztyna, wyremontował go, dokupił kolejne hektary i teraz uprawia je z prawdziwą przyjemnością. Niedawno zbudował dom z drewnianych bali- dla gości, w otoczeniu przepięknej prawie dzikiej przyrody. Na terenie jego ziemi jest także stary zabytkowy młyn, jedyny taki czynny na Warmii.  To jest jego miejsce na ziemi w którym się resetuje i odpoczywa. Lubi gotować, ale chętniej piecze dusi i marynuje. Bawi go komponowanie potraw z resztek makaronów, tart z warzywami, jest dobry w dziczyźnie, w pasztetach, przygotowuje faszerowane zające i kaczki.